Po godzinach lotu w końcu mógł stanąć pewnie na ziemi. Z
niemałą ulgą docenił koniec podróży. Jednak, gdy stał teraz przy odprawie, a
dwaj strażnicy sprawdzali jego wizę i paszport, bardzo chętnie wróciłby do
samolotu. Jego znajomość języka arabskiego, była znikoma i gdyby jeden z
mężczyzn nie znał angielskiego, nie wiedziałby, o co chodzi. Co może i by mu
wyszło na zdrowie, bo aktualnie musiał tłumaczyć strażnikowi, jaka jest
przyczyna jego przylotu i zapewniać tych dwóch, raczej wolno myślących ludzi,
że jego paszport jest ważny ponad pół roku, więc nie złamie żadnych przepisów,
gdy wyjdzie z tego przeklętego lotniska.
- Musi być ważny, na co najmniej sześć miesięcy. – dociekał
Egipcjanin.
- I jest – odpowiedział zniecierpliwiony, Chris, wskazując
na dokument – proszę spojrzeć na datę i już mnie puścić.
Mężczyzna spojrzał podejrzliwie na Vailanda.
- A gdzie się tak pan spieszy?
Christopher ostatkiem sił zwalczył w sobie chęć uderzenia
faceta i wzruszył jedynie ramionami, zaciskając w tej samej chwili dłonie w
pięści.
- Do hotelu, odpocząć. Poza tym jestem umówiony z
przyjacielem.
Strażnik ostatni raz rzucił okiem na Anglika, po czym
zamknął paszport i podał go Chrisowi.
- Niech będzie, proszę iść. – powiedział, wskazując głową
bramkę.
Odprowadzony wzrokiem Egipcjanina, Vailand w końcu wszedł do
holu. Wokół niego ludzie spieszyli się w różne strony, krzycząc i mocno
gestykulując. Inni spali na podłodze, owinięci w śpiwory i koce, czekając na
swój lot. Zaczął się przedzierać przez tłum, marząc, aby znaleźć się na
powietrzu. Nie był w Kairze pierwszy raz, kiedyś wraz ze Scottem mieli tu
zadanie, to też nie dziwił się wystrojem lotniska. Na każdym kroku można było
natknąć się na palmy. Chris mijał je z obojętną miną. Bateria w jego komórce
padła, a pilnie potrzebował telefonu. Na lotnisku zazwyczaj były przy nich
gigantyczne kolejki, dlatego postanowił jak najszybciej dostać się do hotelu i
dopiero zadzwonić z pokoju.
Po walce z przeciskającymi się ludźmi, nareszcie wyszedł na
zewnątrz. Z walizką w jednej ręce, a torbą w drugiej, ruszył na parking. Wiele
miejsc było zajętych przez prywatne samochody, zobaczył też parę taksówek
grupowych, ale te akurat go nie interesowały. Nagle dostrzegł jedno
biało-czarne auto, wciśnięte pomiędzy autobusami. Przyspieszył kroku i udało mu
się tam dotrzeć przed innymi potencjalnymi klientami. Kierowca otworzył mu
bagażnik, gdzie wrzucił bagaż. Następnie z westchnieniem rozsiadł się w tyle i
kazał taksówkarzowi ruszać. Jazda po Kairze z Egipcjaninem za kierownicą, to
jak jazda w kolejce górskiej, nigdy nie wiesz jak skręci, czy też zareaguje. Po
pięciu minutach zaczął się zastanawiać, czy ten samochód miał hamulce. Jednego
był jednak pewien, klakson działał bez zarzutu. Jeszcze nigdy nie słyszał tak
głośnego dźwięku, używanego tak wiele razy.
Kiedy po pewnym czasie taksówkarz zatrzymał się przed
hotelem, Vailand prawie wyskoczył z samochodu. Dał mężczyźnie umówione
pieniądze i czekał, aż ten otworzy mu bagażnik. Kierowca siedział chwilę w
środku, jakby na coś czekając, po czym wysiadł, wyciągnął bagaże i praktycznie
rzucił nimi o chodnik. Następnie trzaskając drzwiami wsiadł do auta i odjechał
z piskiem opon.
Chris kręcąc głową chwycił walizkę wraz z torbą i odwrócił
się do budynku. Był on wielki, szaro-brązowy, a na górze wisiał niebieski
napis: Ramses Hilton. Ciągnąc walizkę za sobą, przeszedł przez obrotowe drzwi i
znalazł się w holu. Całość utrzymana była w beżu i brązie. Koło sześciokątnych
kolumn stały donice z zielonymi roślinami o wielkich liściach. Wnętrze wydawało
się eleganckie i egzotyczne zarazem. Ruszył środkiem pomieszczenia i już po
chwili stał koło kontuaru, za którym była recepcjonistka. Niska, ale śliczna
brunetka uśmiechnęła się na jego widok.
- Chciałbym zarezerwować pokój. – odezwał się po angielsku,
modląc się w duchu, aby kobieta zrozumiała.
Na jego szczęście, dziewczyna kiwnęła głową i płynnie
zaczęła mówić w jego języku.
- Ilu osobowy i na ile dni?
- Jedno i nie jestem pewien ile tutaj zabawię.
Recepcjonistka posłała mu długie spojrzenie, a jej uśmiech
się poszerzył, następnie zaczęła stukać w swoim komputerze. Dalsza rezerwacja
przebiegła bez problemu i już po chwili, trzymał klucz w dłoni.
- Miłego pobytu. – usłyszał za sobą krzyk kobiety, gdy
wsiadał do windy.
Po paru minutach stał już przed drzwiami z numerem 126.
Przystawił kartę do czytnika i wnętrze pokoju stało dla niego otworem. Wszedł
do środka i stanął w miejscu. Biel. Ta myśl przyszła mu najpierw do głowy.
Biała narzuta na łóżko, białe ściany. Przynajmniej biurko i fotele były innego
koloru. Z westchnieniem porzucił na podłodze bagaże i podszedł do, a jakże,
białego telefonu. Wykręcił numer Nicka i nie zdziwił się zbytnio, gdy
przyjaciel nie odebrał. Odłożył słuchawkę i zaczął się zastanawiać, co dalej
robić. Kąpiel, pomyślał, patrząc na swoje pomięte ubrania i nie zastanawiając
się długo, zniknął w łazience.
Stojąc pod dość pokaźną kamienicą, po raz kolejny zerknął do
notesu. P krótkiej, dla niego wiecznej, ze względu na styl jazdy taksówkarza,
podróży znalazł się pod mieszkaniem Nickolasa. Miał nadzieję, że przyjaciel nie
przeprowadzał się ostatnio, bo w innym wypadku nie wiedziałby gdzie go szukać. Schował
zeszycik powrotem do kieszeni i wszedł do kamienicy. Bez przeszkód wbiegł na trzecie
piętro i stanął przed interesującymi go drzwiami. Nie znalazłszy dzwonka,
zapukał i czekał na jakąś reakcję. Odpowiedziała mu cisza. Chris nie należał
jednak do ludzi, którzy łatwo odpuszczają, chwycił za klamkę i pociągnął.
Mieszkanie było otwarte. Zaczął stawiać niepewnie pierwsze kroki i już po
chwili usłyszał hałas dobywający się z pomieszczenia po lewej. Przechodząc
przez salon, zauważył, że zawartość szuflad walała się po podłodze, a szklane
rzeczy były rozbite. Zmarszczył brwi i zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem
nie nakrył włamywacza na gorącym uczynku. Złapał leżącą ceramiczną figurkę i z
tą „bronią”, wparował do, jak się okazało, sypialni. Stanął jednak w progu, nie
wiedząc, co robić dalej. Na środku pokoju faktycznie stała nieznana mu osoba,
lecz była to młoda kobieta, która z żadnej strony nie wyglądała mu na
przestępcę. Od razu rzuciły mu się w oczy długie, falujące brązowe włosy i oczy
w kolorze karmelu. Stał tam, jawnie się na nią gapiąc, gdy ona rzucała mu
gniewne spojrzenie.
- Kim pan jest i jakim prawem tutaj pan wszedł? – dopiero po
jej ostrych pytaniach, odzyskał głos.
- A pani? – zapytał zaczepnie.
- Ja mam klucz. – padła natychmiastowa odpowiedź. – I zaraz
zadzwonię po policję.
Vailand zamrugał oczami i kolejny raz omiótł dziewczynę
wzrokiem. Nie była w typie Scotta, który wolał rudowłose diablice, tak jak on
wolał blondynki.
- Mógłby pan odłożyć tę figurkę, to ważny okaz i do tego
drogi. – warknęła brunetka, podchodząc do niego i wyrywając mu „broń”. – Poza
tym, nie odpowiedział pan na moje pytania.
Christopher przejechał palcami po włosach i westchnął.
- Zawsze jest pani taka nieuprzejma? – zaczął, ale widząc
jej minę, zrezygnował z drażnienia dziewczyny – Nazywam się Christopher Vailand
i jestem przyjacielem Nickolasa…
- Nicka? – przerwała mu nieznajoma i spojrzała na niego
szeroko otwartymi oczami.
- Tak. Dzwonił do mnie dwa dni temu i prosił o pomoc, ale od
tego czasu nie mogę się z nim skontaktować, dlatego przyleciałem. Czy coś się
stało? Słabo pani? – zapytał zaniepokojony, widząc jak brunetka osuwa się na
łóżko.
Ta jednak pokręciła głową i ukryła twarz w dłoniach. Gdy
znów na niego spojrzała, na jej policzkach można było zobaczyć ślady łez.
- Mój brat zniknął… - powiedziała łamiącym się głosem i po
raz pierwszy cicho zaszlochała.
* * *
Trzeci rozdział…nie
jestem z niego zadowolona. Trochę nudny i monotonny. Ale tak musi być, bo muszę
jakoś nawiązać do dalszej części opowiadania. Mogę obiecać, że następny będzie
już lepszy i więcej się będzie działo.
Następny rozdział prawdopodobnie
pojawi się w środku przyszłego tygodnia.
Pozdrawiam.
Przedłużający się pobyt na lotnisku na pewno nie jest czymś przyjemnym, ale te wszystkie procedury... no cóż, trzeba być cierpliwym, haha. Czego siostra Nick'a tam szukała? I w ogóle, gdzie on zniknął? Mam nadzieję, że nie znajduje się teraz w niebezpieczeństwie. Może Chrisowi i siostrze Nick'a uda się go odnaleźć. Oby tylko całe, żywego i zdrowego xd
OdpowiedzUsuńNo troche krótki, ale za to treściwy. Ciekawa jestem co się stało z Nickiem, bo ta cała sprawa nabiera już swój koloryt. Czy wyczuwam jakąś chemię pomiędzy tą dwójką? No cóż, poczekamy- zobaczymy. Życzę weny i pisz szybko!!! ;)
OdpowiedzUsuńSzybciej się już chyba nie daXD Co do tej "chemii", sama jeszcze nie wiem^^
UsuńOj tam, co ty bredzisz dziewczyno? Wcale nie jest nudny, ani monotonny. Jest naprawdę super i dosyć tajemniczo. To zniknięcie Nicka tlyko trzyma mnie w napięciu.
OdpowiedzUsuń;] Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
www.love-a-winner.blogspot.com
Nie przesadzaj. Rozdział bardzo dobry, tylko w tym zdaniu: "P krótkiej, dla niego wiecznej, ze względu na styl jazdy taksówkarza, podróży znalazł się pod mieszkaniem Nickolasa." zjadłaś literkę "o", a tak to wszystko cud, miód i orzeszki.
OdpowiedzUsuńNicky zniknął... Mam nadzieję, że nic mu się nie stało, bo się załamię.
Christopher poznał siostrę Nicka. Ciekawo jak rozwinie się ich znajomość.
Pozdrawiam.
Jazda tego taksówkarza przypomina mi moją własną jazdę (dopiero się uczę, i radzę jutro nie pojawiać się na ulicach Wrocławia, tak dla bezpieczeństwa xP).
OdpowiedzUsuńNick zniknął, Cris się pojawił :D a ta jego "broń" hmm... lepszy rydz niż nic, w sumie chyba lepiej bronić się figurką niż gołymi rękoma xD
http://forbidden-wonderland.blogspot.com/
Całe szczęście, że ja z Wrocławia nie jestem:D
UsuńCo się stało z Nickiem?? No wreszcie spotkali się bochaterowie twojego opowiadania ciekawe czy sie polubią? Pewnie na wzgląd na zaginionego zaczną współpracowac... Zapowiada się ciekawie. Jazda taksówkarza mnie rozwaliła. Też tak pomykam po ulichach ;D Ojciec i brat kiedy dają mi poprowadzić modlą się o bezpieczeńswto innych na drodze hahaha nie długo zaczynam kursik xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Oj, to jak moja kuzynka, za każdy razem jak z nią gdzieś jadę, to obawiam się o swoje życieXD Tak w ogóle to dzięki niej przyszedł mi do głowy ten pomysł. Wielkie dzięki E.!^^
Usuńale jestem zakręcona ...
OdpowiedzUsuń*bohaterowie
Wcale nie był nudy ! Był świetny ! xDDD A końcówka jest genialna ;) Tego się nie spodziewałam . . . Czekam na kolejny roozdział !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ! ! ;***
[ http://angels--versus--demons.blogspot.com ]
Jeśli chodzi o moje zdanie to wcale nie był nudny.Nie sądziłam,że spotkają się akurat w takich okolicznościach. Choć fakt,iż Nick zniknął mnie wcale nie zdziwił.Wierzę,że Chris jej pomoże.
OdpowiedzUsuń;)
Ah .. pisz szybko kolejny rozdział ;]
Bardzo mi się podoba.Będę tu częściej wpadać ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie , nowa notka http://storyaboutus.blog.onet.pl/
Czyli jednak Nicka spotkało coś niemiłego.
OdpowiedzUsuńTakie rozdziały może i są nudnawe, ale na pewno potrzebne. Nie można przecież pomijać wszystkich scen, w których nie dzieje się nic ciekawego. Jakaś ciągłość akcji musi być.
Interesujące to ich pierwsze spotkanie. Mam nadzieję, że nie będą tracić czasu na próżne gadanie tylko zaraz wezmą się za szukanie Nicka.
Pozdrawiam
[wierz-we-mnie.blogspot.com]
Dziękuję, miałam nadzieję, że tak niespodziewane spotkanie tej dwójki się spodoba:)
UsuńNie było znowuż tak nudno. ;)
OdpowiedzUsuńCzasem akcja zwolnić musi.
Co takiego Nickowi się przydarzyć mogło? Ciekawość mnie zżera po prostu.
Zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło. Byłam pewna, że to rzeczywiście jakiś włamywacz będzie, a tu takie coś. ;)
Nie ma to jak uprzejmość taksówkarzy. ;p
Życzę weny i pozdrawiam ^^
,,[..] i nie jestem pewien ile dni tutaj zabawię" - i tego się trzymać ;D! Jak możesz być niezadowolona z tak świetnego rozdziału?! Tak szybko się czyta, tak wciąga... Zresztą... Nieważne - wmawiaj sobie, że jest nieudany, mów sobie, co chcesz, ale przynajmniej mnie nie oszukuj ;p!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
W końcu się spotkali ^^. Słodko, w sensie.. nie słodko, ale może będzie :D. Czekam na rozwinięcie akcji ;)
OdpowiedzUsuńNo no ^^ na końcu ciekawie.
OdpowiedzUsuńA co się dzieje z Nickiem ? Mam nadzieję, że nic poważnego ;)
http://bitwa-o-marzenia.blogspot.com/ zapraszam na nn ;)
Jak śmiesz być z niego niezadowolona xd! On jest świetny :D
OdpowiedzUsuńJejciu, w końcu się spotkali, ciekawe co z tego wyniknie :)
Ciekawe co przydarzyło się Nickowi, no ale trzeba czekać na kolejny rozdział :D Co oczywiście będę robić z niecierpliwością :)
Życzę weny i pozdrawiam :3
Oj dzieje się. Bardzo dobrze się czytało. Czy ty byłaś w Kairze? Bo tak napisane, że wygląda na to. Gdzie Nicka wcięło? Wierzyciele go porwali dla okupu? Chcę rozdział!
OdpowiedzUsuńNie byłamXD Ale od czego są strony internetowe i wujcio Google?^^ Choć powiem, że informacje o Egipcie strasznie mnie wciągnęły:)
UsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na wierz-we-mnie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWreszcie znalazłam czas aby przeczytać. Pierwsza myśl? Wow ta dziewczyna pisze fantastycznie! A myślałam ,że poziom na jakim ja piszę jest dobry ,myliłam się jest naganny. Nie mogę się doczekać nn. Ciekawi mnie też gdzie Nicko... Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńNo jestem ciekawa co będzie dalej. Bardzo fajnie piszesz, aż chce się czytać ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię również do siebie na opowiadanie z nutką fantastyki, miłosci, ulotnych i pełnych tajemnicy chwilach, z motywem o aniołach. Liczę na Twoje odwiedziny oraz na Twoją opinię w komentarzu. :)
Racja, mało akcji. Nic szczególnego się nie działo, ale rozdział i tak mi się podoba. Potrafisz zaciekawić czytelnika. A ja się martwię teraz o Nicka. Musisz szybko dodawać kolejne rozdziału, bo moje pytania cały czas siedzą w mojej głowie. ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Zgrabnie prowadzisz akcję i nie zaganiasz, potrafisz łączyć dialogi z opisami, tak, aby wszystkiego było wystarczająco, czego ja zupełnie nie umiem. Jestem pod dużym wrażeniem, bo wszystko wydaje się bardzo dopracowane, naprawdę, świetna robota! ;) No, i dołączę się do pytań: gdzie ten Nick? Widzę, że na blogspocie jest poziom znacznie wyższy niż na onecie i tutaj mnóstwo blogów trzyma poziom, a Twój należy do właśnie takich, piszesz rewelacyjnie. Trzeba mieć naprawdę żywą wyobraźnię i dobry styl pisania, żeby wymyślić interesującą intrygę, gratuluję.
OdpowiedzUsuńPozdr, June.
(Muszę dodać, że jest mi bardzo miło i dziękuję za pierwszy komentarz! Opublikowałam teraz coś nowego, jeśli chcesz, to zapraszam do czytania.
perypetie-panny-lewis.blogspot.com )
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń